Bolesławiec. Miasto z duszą, z historią, z ludźmi, którzy potrafią się jednoczyć w chwilach radości i żałoby. A jednak nawet tu, w sercu Dolnego Śląska, pojawiła się obrzydliwa prowokacja, która przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości, godności i człowieczeństwa.
W dniu pogrzebu Ojca Świętego Franciszka, kiedy miliony katolików na całym świecie łączyły się w modlitwie, ktoś rozlepił w mieście plakaty przedstawiające rapera Snoop Dogga w papieskich szatach… palącego marihuanę. Hasła wzywające Polaków do „głosowania” poprzez skanowanie kodu QR – prowadzącego wprost na strony z ekstremalną pornografią – były kpiną nie tylko z wiary, ale i z ludzkiego bólu.
To nie był przypadek. To był akt zamierzony, szyderczy, wyrachowany. To był policzek wymierzony każdemu człowiekowi wierzącemu, ale też każdemu przyzwoitemu człowiekowi. Nie chodzi tu tylko o szokujące treści. Chodzi o przekroczenie pewnej granicy – pogardy dla śmierci, dla sacrum, dla najgłębszych emocji, jakie przeżywa dana wspólnota.
To nie jest incydent oderwany od rzeczywistości. To element szerszego scenariusza, który trwa od lat – scenariusza, w którym katolicy stają się celem nienawiści, pogardy, i… publicznych nawoływań do ich eliminowania z życia społecznego. Wystarczy przypomnieć słowa Sławomira Nitrasa z Platformy Obywatelskiej, który kilka miesięcy temu stwierdził, że „katolików należy opiłowywać”. W pamięci mamy słowa Marty Lempart – liderki tzw. „Strajku Kobiet” o „dymie w kościołach” o bazgraniu elewacji świątyń, o profanowaniu mszy świętych, hasłach okraszonych najbardziej obelżywymi przekleństwami. Takie słowa nie są metaforą. One są wezwaniem do systemowego niszczenia wartości, które przez wieki budowały cywilizację życia. I przykre jest to, że premier polskiego Rządu dobrze się czuje w towarzystwie tych obu postaci.
Równolegle trwa inna batalia – ta, której ofiarami są najsłabsi i bezbronni. Wciąż świeża jest sprawa dziecka w 9. miesiącu ciąży, które zostało zabite w wyniku celowego wstrzyknięcia, bez znieczulenia, trucizny w serce. Nie był to przypadek medyczny. To była świadoma decyzja – sadystyczna egzekucja nienarodzonego życia. A mimo to – znaleźli się politycy, także lokalni – którzy nie tylko nie potępili tego czynu, ale stanęli w obronie „lekarki”, która go wykonała. Czy to jest jeszcze Polska, w której ludzkie życie ma jakąkolwiek wartość?
To, czego jesteśmy dziś świadkami, to nie przypadkowe zjawiska. To wojna cywilizacji śmierci z cywilizacją życia. Z jednej strony – świat, który gloryfikuje śmierć, odrzuca odpowiedzialność, szydzi z wiary, promuje dewiacje i kpi z Boga. Z drugiej – ludzie wierni zasadom, rodzinie, Ewangelii, modlitwie, szacunkowi do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
To wojna nie tylko duchowa, ale cywilizacyjna i moralna – wojna o sumienie człowieka, o prawdę, o to, czy jeszcze potrafimy rozróżniać dobro od zła. Bo tam, gdzie przestaje się bronić świętości, zaczyna się moralny upadek, który niszczy wszystko – rodzinę, wspólnotę, naród.
Nie możemy milczeć. Każde milczenie to przyzwolenie. Każdy akt wandalizmu, każdy plakat, każda zbrodnia na dziecku – jeśli nie zostanie nazwany po imieniu, jeśli nie wywoła oporu – staje się kolejnym krokiem ku upadkowi.
Polska nie może być krajem, w którym szydzenie z papieża, świętości i życia staje się „wolnością artystyczną”, a obrona wartości – „mową nienawiści”. Musimy przywrócić ład moralny. Bo jeśli tego nie zrobimy, to zostanie tylko pustka – po Bogu, po człowieku, po sumieniu. Dobrze znamy z historii, co się działo tam, gdzie Boga odrzucano. Śmierć, którą niosły obozy zagłady, komunistyczny terror, ludobójstwo, totalitaryzmy – wszystkie miały wspólny mianownik: próbę zbudowania świata bez Boga.
To dlatego święty Jan Paweł II przestrzegał, że:
„Demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.”
Nie pozwólmy, by nasza Ojczyzna kroczyła tą drogą. Jeszcze nie jest za późno, by stanąć po stronie prawdy. Pamiętajmy o tym dokonując życiowych i obywatelskich wyborów.
Witold


KUR… GENIALNE. Szacun dla osoby co to odjeba… hahaha