Zbliżają się wybory prezydenckie, emocje rosną, demokracja żyje. A wraz z nią – jak co sezon – dramaty wielkie i małe. Tym razem na afiszu są banery. A konkretnie – banery Rafała Trzaskowskiego, które zostały zamalowane lub zniszczone. Reakcja? Niemalże narodowa żałoba w mediach społecznościowych lokalnych działaczy Platformy Obywatelskiej.

Zamieszczają zdjęcia, piszą dramatyczne komentarze, mówią o „wulgaryzmach”, „braku szacunku”, „agresji” i „bezmyślności”. Padają słowa o prymitywizmie i braku kultury politycznej. I oczywiście – mają rację. Niszczenie materiałów wyborczych to nie jest cywilizowany sposób wyrażania poglądów. Tyle, że…

Tyle, że dziwnie znajome to oburzenie. Bo, czy to nie ci sami ludzie jeszcze nie tak dawno uczestniczyli w protestach, podczas których ulice rozbrzmiewały hasłami, delikatnie mówiąc, bardzo dalekimi od języka salonowego? Słowa takie jak „je#ać”, „wypier#alać”, „zaje#ać”, padały na porządku dziennym – często w obecności dzieci, rodzin, całych osiedli. Także pod adresem żołnierzy, policjantów, czy strażników granicznych. Transparenty z szubienicami, nawoływania do radykalnych rozwiązań, groźby pod adresem politycznych przeciwników – wszystko to wtedy jakoś nie wywoływało tylu westchnień o „kulturze politycznej”.

Wtedy mówiono, że to wyraz emocji. Że ludzie mają dość. Że czasami trzeba mocniej, dosadniej, bo przecież sytuacja tego wymaga. Tylko że teraz, kiedy sytuacja uderza rykoszetem – emocje nagle są niedopuszczalne, a dosadność staje się oburzająca.

Co ciekawe – na ten wybiórczy zryw moralny bardzo chętnie odpowiedziały także niektóre lokalne media sympatyzujące z PO. Nagle, z dnia na dzień, pojawiły się nagłówki pełne słów takich jak „buractwo”, „kretyni”, „ciemnota”, wszystko oczywiście w kontekście sprawców tego haniebnego zamazania lub zniszczenia plakatu. A gdzie byli ci sami redaktorzy, gdy kilka miesięcy wcześniej ulice zapełniły się wulgarnymi transparentami, a z megafonów leciały okrzyki nieprzypominające hymnu narodowego? Wtedy jakoś dominowało milczenie – ewentualnie życzliwe zrozumienie. „Społeczny bunt”, „silne emocje”, „potrzeba wyrażenia sprzeciwu” – pamiętamy te formułki doskonale.

Owszem – niszczenie materiałów wyborczych to zachowanie godne potępienia. Ale jeśli chcecie uchodzić za autorytety moralne, to może najpierw przestańcie robić z własnych ust kanał ściekowy. Bo dziś zgrywacie oburzonych, jakbyście właśnie wrócili z klasztornej pielgrzymki, a jeszcze niedawno z tym samym zapałem krzyczeliście, kogo trzeba „je#ać”.

Demokracja, to nie tylko prawo do głosu, ale też odpowiedzialność za to, jak się ten głos wyraża. Jeśli ktoś przez lata pielęgnował narrację, że „w emocjach wszystko wolno”, to trudno się dziwić, że ktoś inny też uznał, że „wolno”. Może nie w taki sam sposób, ale jednak z podobnym przekonaniem o własnej słuszności.

Warto więc, zanim znów wrzucimy dramatyczny post o zniszczonym plakacie, zastanowić się, czy czasem sami nie dokładaliśmy wcześniej cegiełki do tej ściany emocji i braku szacunku, którą dziś tak chętnie potępiamy.

Bo jak wiadomo – najłatwiej być moralnym wtedy, gdy zło dotyka nas, a nie wtedy, gdy wychodzi od nas.

Witold

Fot. tytułowe FB Platforma Obywatelska Bolesławiec

zdjecie whatsapp 2025 04 16 o 13.11.36 bdd35056
zdjecie whatsapp 2025 04 16 o 13.11.36 9976267e
zdjecie whatsapp 2025 04 16 o 13.11.36 7adb074c
zdjecie whatsapp 2025 04 16 o 13.11.36 375d9153
zdjecie whatsapp 2025 04 16 o 13.11.36 b9cc8dfa
1
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x